Z ostatniej chwili

Forum Co w trawie piszczy

Świnina była godna kary. Jaja sobie robicie po prostu!

dodał piątek, 21 września 2018r.
Jakie wasze odczucia po obejrzeniu odcinku kuchennych rewolucji? Jestem rozczarowany że tak mało pokazali Pasłęka. Na kolacji sama "elyta" i celebryci Pasłęccy już widać że te kolacje to ściema. Jeśli tam faktycznie karmią gulaszem który ma 7 miesięcy to "chapeau bas" za ignorancje i szastanie zdrowiem klientów.

Październik
28
2018
Dodał niedziela, 28 października 2018r.

Ciemnogród istnieje niezależnie od rządzących.Trudno określić liczbę tych ludzi - to pierwsza uwaga. Druga to taka - kogo należy zaliczyć pod pojęcie ciemnogród. Ostatnio przyklejono te słowo PISowcom , co uważam za błędne. PISowcy to nowa kategoria powstała na bazie błędów i skutków rządzenia poprzedników.  PISowcy , to ci , którzy dokonali podziału społeczeństwa do takiego stopnia , które nie podniesie się długo. Chyba ,że zawiśnie nad nami tragedia narodowa. Nie mam wizji jak to się skończy. Nie widzę partii na którą pójdę głosować. Na pewno ani PO , ani PIS.


Październik
28
2018
Dodał niedziela, 28 października 2018r.

To juz cośQ Ale  niestety ...  komuniści wiedza, że tacy jak Ty zagłosuja na "coś nowego" i dlatego  tworza co i rusz jakąś "nową" partię, a to Palikot, a to Kukiz, a to Nowoczesna. PO tez była wymyślona przez komunistów, jako któraś z kolei ich partia.  Mówi się, że organizaja komunistów jest jak hydra,  której wciąz wyrastaja nowe głowy (nowe partie) , albo monstrum , które wciąz się przepoczwarza w inne ciało (inną partię).

Pozdrawiam .


Październik
28
2018
Dodał niedziela, 28 października 2018r.

Julek, żal mi Ciebie, podchodzisz emocjonalnie do tematu. Interesujesz się powierzchownie polityką i nie zadajesz sobie trudu poszperać chociażby w necie tylko powtarzasz slogany. Wiesz że PIS został zarejestrowany rok wcześniej niż PO? Czy wiesz co było przyczyną niepowodzenia w rozmowach o koalicji między tymi dwoma partiami i początkiem ataków na PIS?  Itd, itd. Dobrej nocy.


Październik
29
2018
Dodał poniedziałek, 29 października 2018r.

Temat jest poważny ,stąd moje emocje. Poszperałem w internecie i zrozumiałem ,kto to jest ,, ciemnogrodzianin ". Ja PISowców zaliczam do ,, oszołomów " co w połączeniu tych dwóch kategorii tworzy mieszankę wybuchową.. Prawda , mam braki w wykształceniu, ale rozum swój mam.Pamiętam jak po wygranych wyborach   2015 r Kaczyński rzucił do mas frazy ,, teraz my do pracy, a lud niech się bawi " i druga ,, my jesteśmy w szczególny sposób predysponowani do rządzenia państwem , bo jesteśmy panami ". Widać to obecnie.  Polska słynie za granicą we wszystkich obszarach , a wewnątrz zbliża sie wojna domowa chamów z panami. Jestem dobrej myśli  i PANY odejdą w przeszłość , jak komuniści.


Październik
29
2018
Dodał poniedziałek, 29 października 2018r.

Bądż dokładny śmieszek. PO powstala 4 m-ce wcześniej od PiS. Natomiast w sądzie reczywiscie PiS został wcześniej zarejestrowany jako partia.


Październik
29
2018
Dodał poniedziałek, 29 października 2018r.

do Julek : a wy tam jak ten dobry i zły milicjant. Ty akurat grasz nieświadomego "dobrego" wyborcę. Smiechu warte..... następne parę komentarzy  i okaże się żeś jednak lewak, a to co teraz piszesz , to  udawanie.


Październik
29
2018
Dodał poniedziałek, 29 października 2018r.

Przecież wy w swojej retoryce posługujecie się tylko terminologią : lewak , komunista.Ten fakt również wyróżnia was wśród normalnych , zdrowo myślących ludzi. Ciemnogród , oszołomstwo , ciemniaki , idioci pod waszym adresem , to odpowiedz pod waszym adresem ludzi myślących. Bo wy nie potraficie samodzielnie myśleć. Musicie mieć guru o. Rydzyka lub Prezesa Kaczyńskiego . Oni myślą za was. Tak was utrwaliła siła Boża pozbawiając części komórek mózgowych. Chrapan nie przyjmuje żadnych argumentów , bo jego ideologia jest jedyna i prawdziwa. Jak nie nazwać ciemnogrodem pałętających się po Warszawie wyznawców religii Macierewicza ? Jaka kasa leci z budżetu ?


Październik
29
2018
Dodał poniedziałek, 29 października 2018r.

o, nie musimy czekac  na kilka komentarzy, Julek już w pierwszej odpowiedzi  na mój komentarz okazał się plującym jadem niedokształciuchem.  ha haaa , a jednak mam rację ....  Julek, do szkoły! UcZyć się , czytac i MYSLEC !! 


Październik
29
2018
Dodał poniedziałek, 29 października 2018r.

> no tak < Za tak cenną radę , ile ci Chrapan zapłacił ? Twoja wiedza ogranicza się do krótkich komunikatów. Świadczy , że posiadasz tyle wiedzy , że nie wiesz jak ją wykorzystać,. Szkoda , że Prezydent wszystkich Polaków nie zaszczyci Chrapana  i uniknie obecności podczas WIELKIEGO MARSZU. Mao Tse tung  osiągnął cel. Dzisiaj nawet FORT TRUMP zastanawia się jak powstrzymać inwazję Chińczyków. A ten zamiast podnieść rękawicę napił się ruskiej wódki z Putinem ( nadzwyczjny odruch abstynenta ). . Chrapan też ma takie marzenie WIELKI MARSZ ! Ciekawe jakie wieści przywiezie Błaszczak od Trumpa. Będzie FORT , czy nie będzie ? Stawiam , że nie będzie . Senat w styczniu anuluje tą marchewkę.


Październik
29
2018
Dodał poniedziałek, 29 października 2018r.

Julek , jako myślący możesz innych obrażać / twoje słowa / , natomiast ja jako niemyślący podpytałem swojego guru / twoje słowa / i mówię - daj na luz i przytoczę przysłowie - dopóki się nie odezwiesz uchodzisz za mądrego lub coć podobnego.Miłego wieczoru.     Do < wiem > ,coś źle napisałem bo nie kumam o co Tobie chodzi?


Październik
29
2018
Dodał poniedziałek, 29 października 2018r.

> śmieszek < Zbyt pokrętnie wyjasniłeś moją myśl i ja jej nie rozumiem . To skutek braku czasu na nauki. Wyrwać słowo z kontekstu i nadać mu inny sens , to tylko potrafi ,, uczony ". Chrapan jest w tym zakresie ,, mocarzem ". Śledzę jego teksty i podziwiam . Ten człowiek z takim zyciorysem ( wojak , górnik ..... ) i takie naukowe teksty publikuje. Polski Lenin ! Jest szansa na rewolucyjne przemiany. 18 - listopada zacznie się ?


Październik
30
2018
Dodał wtorek, 30 października 2018r.

O ja cie.... przeczytaiiśmy, co wypisuje Julek....  toż to jakiś bełkot. Słowotok nasycony niechęcią do Koscioła i prawicy.  Rzeczyiwscie, gdyby milczał ,nadal mógłby uchodzic za filozofa, ale się odezwał kilka razy i rozwiał wszelke wątpliwości (ujawnił się jako głąb). Wreszcie napisał,  że nie rozumie. Z tym się zgadzam, nie ogarnia swoim rozumem na przykład finezji wypowieszi  "Smeszka", o polityce nawet nie wspominam.


Październik
30
2018
Dodał wtorek, 30 października 2018r.

> o ja cie < Przeczytali treści , które ich mózgi nie tolerują. To musi być silny zespól złożony z przedstawicieli ciemnogrodu i oszołomstwa. Koniec mojego pobytu w tym towarzystwie na tym portalu. Tak jest podzielona Polska. Dobrze , że posiadam kawałek gruntu i inwentarz. Do Kościoła chodzę i będę chodził , ale w celach do jakich ten budynek jest przeznaczony. Słucham nauk Papieża , a  nie o Rydzyka politycznego bełkotu. Czytam treści , które mnie interesują , a nie takie , które propaguje Prawica ( za wyjątkiem Chrapana). Mój czas ,, do szkoły " już upłynął..  Prawica , to prawdziwi patrioci, pozostali , to lewaki i komuniści. Ciekawe państwo powstało po 100 latach od uzyskania Niepodległości ! Pracujcie nad mózgami.


Październik
31
2018
Dodał środa, 31 października 2018r.

Co się stało na portalu ? Tak WIELKIE ŚWIĘTO i brak aktywistów do rzeczowej dyskusji ? Chrapan w Warszawie z Winnickim usadzili Prezydenta Dudę do kąta, a tutaj nic. Brak Chrapana , brak myślicieli.


Lipiec
21
2019
Dodał niedziela, 21 lipca 2019r.

40 mężczyzn otoczyło nasze samochody. Powiedzieli, że jak zabierzemy im choć jednego psa, to żywe nie wyjedziemy - opowiadają inspektorki z Fundacji na rzecz Ochrony Praw Zwierząt "Mondo Cane".

– Czy wie pan, co to jest psiodniówka? – spytała Aleksandra Śniecikowska, inspektorka z Piły, kiedy dojechałem na miejsce. Czekając na mnie, ona i pozostałe inspektorki z Fundacji na rzecz Ochrony Praw Zwierząt „Mondo Cane” zdążyły już wypatrzyć wielkiego psa, który błąkał się bez celu za oknem. Przyjechałem do Piły, bo chciały opowiedzieć mi o tarapatach, w jakie wpadły.

– To odwet – rzuciła Anna Cierniak.

– Za co?

– Za lata walki z tymi, którzy zarabiają na psach i kotach.

Królestwo Zenona

Aleksandra Śniecikowska opowiada: – Każda gmina w Polsce musi płacić za wyłapywanie, kastrację, sterylizację, leczenie, utrzymanie i adopcję każdego bezdomnego psa i kota znalezionego na jej terenie. Dzienna stawka za opiekę nad jednym psem to właśnie psiodniówka.

– Ile ona wynosi?

– Może być 6, 7 albo 8 złotych. Gmina może zlecić usługi stowarzyszeniu albo prywatnej firmie. Królem psiodniówek w naszej okolicy od wielu lat jest hycel Zenon Jażdżewski. Przejął po teściu gabinet weterynaryjny w Trzciance i rozkręcił biznes na ogromną skalę. Pierwsze schronisko, zupełnie prywatne, prowadzi od 1994 roku w Jędrzejewie, to 45 kilometrów od Piły. Poza tym ma kilka innych: Choszczno, Chodzież, Margonin, Międzyrzecz. Do niedawna także Złotów. W 2011 roku wygrał przetarg na prowadzenie schroniska w Pile. Był jedynym kandydatem. Umowa na dzierżawę nieruchomości została podpisana na 25 lat. Co roku brał też udział w przetargu na wyłapywanie i opiekę nad zwierzętami, który za każdym razem wygrywał – opowiada Śniecikowska.

Prezydentem Piły nieprzerwanie od 2010 roku jest Piotr Głowski z Platformy Obywatelskiej. Umowę z Jażdżewskim podpisał prezes jednej z miejskich spółek. Za wydzierżawione 3 hektary schroniska Jażdżewski płaci początkowo 3,2 tysiąca złotych czynszu. W 2013 roku prezydent obniża mu stawkę prawie trzykrotnie.

Śniecikowska: – Od kilku lat odbierałyśmy sygnały, że w schronisku hycla Zenona nie dzieje się najlepiej. Oprócz psów z okolic Piły miały trafiać tam zwierzaki z innych części Polski, na przykład z Pomorza.

– Jak to z Pomorza?

– No tak. W najlepszym momencie Jażdżewski obsługiwał ponad 130 gmin. Nie tylko tu, w okolicy. On odławia psy w kujawsko-pomorskim, zachodniopomorskim, w lubuskim, w wielkopolskim. Nawet na Śląsku. Hycli ma dobrych. Dostaje zgłoszenie, że jest pies, to wysyła człowieka. Ale żadnych schronisk tam nie ma, więc psy przywozi tutaj. Jeśli komuś na Śląsku pies uciekł z domu, to myśli pan, że opiekun odnajdzie go u nas, pod Piłą? W pewnym momencie w samym pilskim schronisku Jażdżewski trzymał 700 zwierzaków z całej Polski, a we wszystkich schroniskach z 2,5 tysiąca.

– Za jaką psiodniówkę?

– Wygrywał przetargi najniższą stawką – 6 złotych. Trzeba pomnożyć to przez liczbę psów i zsumować dni w miesiącu, to wyjdzie panu, ile z tego jest. A to nie wszystko, bo jest jeszcze kilometrówka, czyli opłata za pojechanie po psa, oraz inne źródła pieniędzy, o których powiem za chwilę. On ma talent do wyciągania grosza ze zwierzaka. Jeździ mercedesem SUV-em i porsche cayenne. Ludzie nam zgłaszają, że pomieszkuje na Pomorzu, w górach. Ma też dom tutaj, w okolicach Trzcianki. Tylko w ciągu pięciu lat od 2012 roku jego spółka oraz firma – obydwie nazywają się Vet Zoo Serwis – dostały tylko od dziewięciu gmin prawie 13 milionów złotych. Do tego dotarłyśmy – mówi Śniecikowska.

Anna Cierniak, inspektorka fundacji Mondo Cane z Poznania: – Informacji o tym, że w schroniskach Jażdżewskiego jest źle, spływało coraz więcej. Mówili nam o tym pracownicy schronisk i wolontariusze: że psy umierają, nie są leczone. Wolontariusze robili, co mogli, przynosili zwierzakom jedzenie za własne pieniądze. Siłą wyrywali psy do adopcji.

– Dlaczego?

– Bo skoro on zarabia na każdej psiodniówce, to jaki ma interes, żeby oddawać psy? Rozumie pan? Dziewczyny w Pile zaczęły sprawdzać te informacje i wszystko się potwierdzało. Dołączyłam ja, z Poznania, bo to wszystko zaczęło przerastać jeden inspektorat.

Psy w beczkach

Pierwszego dnia pracy w schronisku w Pile Danuta usłyszała, że „szef takich jak ona nie lubi”. „Jakich?” – zapytała. „Takich, co lubią zwierzęta”.

– Pyta pan, jak tam było? Przegniłe budy, psy stojące całe dnie na słońcu, kojce sprzątane wodą ze szlauchów, nawet zimą. Jak był mróz i woda zamarzała, to starsze psy rano trzeba było odrywać od ziemi łopatami – opowiada. – Dużo było zagryzień, na własne oczy widziałam. Psów odławianych było tak dużo, że w kojcach brakowało miejsca. Do jednego ładowano po pięć. Nie sprawdzili charakterów, czy zgodne, a stłoczone psy reagowały jak wataha. Wybierały najsłabszego i zagryzały go. Jak to było wpisywane w papierach – nie mam pojęcia. W tak zwanym szpitaliku, gdzie przebywały chore zwierzęta, psy trzymano w mauzerach. To plastikowe rolnicze beczki, na przykład na deszczówkę. Latem w środku psy nie miały czym oddychać. Karmy, którą Jażdżewski ściągał nie wiadomo skąd, nie chciały jeść, choć chodziły wygłodzone. Po tej karmie miały wysypki, chore jelita. W każdym kojcu były ślady krwi. Kupowałam puszki z karmą za swoje, bo niektóre były takie chude… Ale ktoś mu doniósł i dostałam zakaz. „Mają co jeść” – usłyszałam. Pchły, wszy, tasiemce. Zwierzaki zżerane z zewnątrz i od środka. Jeszcze gorzej miały koty. W Trzciance i w Pile to były umieralnie, nie kociarnie. Wszędzie choroby zakaźne, kocia białaczka, koci HIV, jeden drugiego zarażał – mówi.

Inspekcja Weterynaryjna podaje, że w schroniskach Jażdżewskiego tylko w latach 2013-16 umarło 668 psów i 154 koty. Według inspektorek Mondo Cane to zaniżone dane.

Danuta: – Leczenie? Przecież leki kosztują, a on wygrywał przetargi najniższą psiodniówką. Gorzej, że nawet pomagać zabraniał. Szkoły przywoziły nam do schroniska karmę dobrej jakości. Kazał ją sobie wieźć do magazynów do Trzcianki. Po co? Nie wiem – opowiada Danuta.

A Anna Cierniak pokazuje mi ogłoszenie: „Vet-Zoo Serwis posiada w sprzedaży karmę dla psa 2,50 za kilogram oraz wiele innych produktów”

Danuta: – Weterynarza też nie mieliśmy na miejscu. Tylko przez pewien czas pracował taki Aleksandr z Ukrainy. Tam u siebie był podobno rzeźnikiem. U nas wykonywał zabiegi na zwierzętach. Operował nieznanymi nam jednostkami chorobowymi. Jak pies umarł, mówił, że zdechł „na budę”, bo zjadł kawałek budy. Albo „na burzę”, bo się przestraszył.

Aleksandra Śniecikowska: – Nagrałam ostatnio pracownika schroniska, który opowiedział mi, że do Jędrzejewa przyjeżdża czasem starszy technik weterynarii i robi masowe kastracje, bez znieczulenia. Pracownik mówił, że nie może zapomnieć, ciągle widzi te psy przywiązane sznurkami do stołu podczas cięcia na żywca…

– A kontrole?

Danuta: – Większa to była u nas raz na rok. A tak to czasem powiatowy lekarz weterynarii wpadł. Kawa w gabinecie i już, na kojce zerknął tylko. Zresztą o kontrolach szef to chyba wiedział wcześniej. Bo nakupował wtedy leków, ogarnął, słomy w kojce kazał powkładać. Bo tak to psy leżały bez albo na brudnej. Próbowałam walczyć, żeby psy trafiały do adopcji. Ale były zakazy wystawiania zdjęć w internecie. Wtedy pisałyśmy do gminy o wydanie nakazu adopcji. To przecież psy gminne, gmina za nie płaci i powinno jej zależeć, żeby poszły do adopcji. Wtedy Jażdżewski mówił, że więcej nie weźmie kontraktu, będą sobie mogli wszystkie zabrać. I działało.

Interes prywatnego biznesu zawsze będzie kolidował z interesem zwierząt. Dla Jażdżewskiego pies to pieniądz. Ślepy, chory czy ranny, nieważne, ma siedzieć i zarabiać

– opowiada Danuta.

Razem z pracownikami schroniska napisała petycję do Jażdżewskiego o poprawę warunków zwierząt oraz zatrudnienie weterynarza z prawdziwego zdarzenia. Później została zwolniona.

Spalarnia zwłok na wynajem

Gdy Anna Cierniak miała siedem lat, odpięła z łańcucha na budowie wielkiego zapchlonego psa. Zrobiła się afera, bo to był pies stróża.

– Przynajmniej zdążyłam go wykąpać. Przynosiłam też do domu bezdomne koty i chowałam je w szafie, bo mama była uczulona i nie pozwalała. Ale zaraz dostawała zapalenia oczu, więc i tak się orientowała, że w domu jest kot. Tak mi już z tymi zwierzakami zostało – mówi.

Tłumaczy, że w schroniskach Jażdżewskiego znajdują się psy, które trafiły tam jak jako kilkumiesięczne szczeniaki, a teraz mają dziesięć lat. Siedzą i zarabiają.

Wchodzę na stronę Vet Zoo Serwis. Zdjęcia psów i kotów do adopcji, nie ma imion, wieku, wagi, tylko enigmatyczne podpisy „pies”. W zakładce schroniska Choszczno: „Pies w schronisku od 2013 roku. Sympatyczny, spokojny do ludzi”, „Miły psiak”.

– Brak informacji i zasad przeprowadzania adopcji, ale chyba psa da się adoptować? – pytam inspektorki fundacji Mondo Cane.

Anna Cierniak: – Musi coś wystawiać, bo ma obowiązek. Ale to niewielki ułamek psów, które przebywają w schroniskach. Jakieś adopcje oczywiście są. Ale wyrwać psa wcale nie jest tak łatwo. A wie pan, że w tych, z którymi nam się udało, znajdowałyśmy po dwa czipy? Tak było z jednym baileyem.

– Dwa czipy?

Aleksandra Śniecikowska: – Może jeden został po zmarłym psie? Przypnie się go żywemu i już leci podwójna psiodniówka. Psy na kartach z dnia przybycia też czasem nie przypominają siebie. Rozpiętość wagi jest czasem tak duża, że to nie może być ten sam pies. Są też przerzucane ze schroniska do schroniska, co powoduje, że wszystko jest jeszcze bardziej niejasne.

– A gminy?

– Wiedziały, a i tak oddawały mu swoje zwierzęta i płaciły na nie ze środków publicznych. W Trzciance gmina nie miała umowy z Jażdżewskim od 2012 roku, zeznał nam to jej pracownik. Jażdżewski dawał im tylko faktury napisane długopisem na kolanie. Przez pięć lat nie było tam kontroli. W Margoninie burmistrz dał Jażdżewskiemu schronisko za darmo na użyczenie, na 10 lat. I wciąż płacił psiodniówki. W Jędrzejewie nie ma kanalizacji, więc szambo jest wylewane na pole, chociaż tam jest zaraz obszar Natura 2000. Gmin nic nie obchodzi, bo dla nich to tylko zapchlone psy, z którymi nie chcą mieć kłopotu. I hycel ich tego kłopotu pozbawia.

– A jak to można zorganizować inaczej? Jak nie on, to kto inny będzie pobierał psiodniówki? – mówię.

– Zamiast przetargu można robić zapytania ofertowe albo konkurs ofert. Wtedy przystąpić może fundacja, która nie będzie prowadziła schroniska w celach zarobkowych. W 2017 roku w Pile konkurs wygrała OTOZ Animals. Dzięki temu, że ma swoich wolontariuszy, dała tańszą ofertę i szacowała większą liczbę adopcji. Ale prezydent Piotr Głowski i tak oddał schronisko Jażdżewskiemu. Stwierdził, że OTOZ Animals nie ma pozwolenia na prowadzenie schroniska.

– A miała?

– Nie musiała, bo działa w ramach ustawy o wolontariacie. Wzięliśmy się wtedy mocno do pracy. My i inne organizacje: Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i Stowarzyszenie „Effata”, Stowarzyszenie „Obrona Zwierząt” w Jędrzejewie. Wczytaliśmy się w umowę Jażdżewskiego z miastem i okazało się, że za naruszanie jej warunków można go wyrzucić, bez odszkodowania. Jeden z pracowników, którego Jażdżewski zwolnił, odważył się z nami spotkać. Podpowiedział, że na terenie jest samowola budowlana – kojce bez zezwolenia, które umożliwiły jakieś 60 tysięcy miesięcznie dodatkowej gotówki. Okazało się też, że jest tam spalarnia zwłok zwierzęcych.

– Co?

– Jażdżewski postawił piec do spalania zwłok, taki do 500 stopni. Palił zwierzęta, które zmarły w schronisku, ale zwoził je też z innych miejsc w Polsce. Brał też zwierzęta do spalania od prywatnych osób.

– Legalnie?

– Spalarnię zalegalizował mu prezydent Głowski. A Jażdżewski podnajął ją jeszcze facetowi z Poznania, który prowadził kiedyś krematorium dla ludzi. Ten facet też chciał wejść w psy. I dorabiał sobie na naszym gminnym majątku. Jażdżewski podnajął mu też nasz miejski cmentarz dla zwierząt – opowiada Śniecikowska. – Napisałyśmy wezwanie do wypowiedzenia umowy najmu. Prezydent nie chciał wypowiedzieć. Zgodził się dopiero z nami Sąd Administracyjny w Poznaniu i uchylił odmowę prezydenta. Prezydent dwa miesiące zwlekał z wykonaniem wyroku, ale w końcu w zeszłym roku, w czerwcu, schronisko w Pile stało się schroniskiem miejskim. Spotkałyśmy się wtedy z prezydentem, obiecywał, że teraz będzie inaczej, że poszuka dobrych wzorów. Inne okoliczne gminy też chciały odejść od Jażdżewskiego i dołożyć się do infrastruktury naszego pilskiego schroniska. Miało zostać podpisane porozumienie. Dałam prezydentowi kredyt zaufania. Okazało się jednak, że to była tylko gra przedwyborcza – mówi Śniecikowska.

Piotr Głowski startował jesienią na trzecią kadencję, z ramienia Platformy Obywatelskiej.

– Sprawa się przedłużała, po wyborach gminy nie mogły czekać i wróciły do Jażdżewskiego. A prezydent przyznał Jażdżewskiemu odszkodowanie za poniesione inwestycje i straty w schronisku w Pile.

– Ile?

– Prawie 2 miliony złotych.

Anna Cierniak: – Trochę popsułyśmy hyclowi biznes, ale to nie był koniec. W lutym udało się znaleźć dom dla psa o imieniu Kubuś, który przebywał w Jędrzejewie. Pani jechała po niego aż z Warszawy. Kiedy dojechała, Jażdżewski wydał jej zwłoki. Powiedział, że Kubuś był chory i trzeba go było uśpić. Potem nam wyszło, że Kubuś musiał zjeść trutkę na szczury.

– Jak wyszło?

– Takie dostałyśmy wyniki sekcji zwłok. Byłyśmy wściekłe. Kontrolę w Jędrzejewie robiła niedługo potem gmina Drezdenko, która również ma tam swoje psy. Jeden z radnych nagrał film: psy pozamykane w mauzerach. Jeden leżał we własnych odchodach i się nie ruszał. Miałyśmy powód do interwencji. Kiedy pojechałyśmy do Jędrzejewa, próbowali nam wydać innego psa. Krzyczałyśmy, że to nie ten, który był na filmie. Tamtego – prawdopodobnie tamtego – znalazłyśmy w końcu. W lodówce, przygniecionego dzikiem.

Aleksandra Śniecikowska: – Wiedziałyśmy też, że w Jędrzejewie istnieje tak zwane staruszkowo. To miejsce, w którym przebywają bardzo stare psy. Znalazłyśmy je. Chlew z gnojem, ślepe psy wpadające na siebie, leżące w skrzynkach po owocach. Konające psy, które wyrabiały psiodniówki. Ania podniosła karmę, uciekł szczur. Ze staruszkowa odebrałyśmy 18 psów, zrobiło się o tym głośno.

Anna Cierniak: – Policja podczas tej interwencji, zamiast nam pomagać, próbowała przeszkadzać. Naczelnik wydziału kryminalnego w Czarnkowie, pod który podlega Jędrzejewo, to w końcu siostrzeniec partnerki Jażdżewskiego. Mamy w tej chwili złożonych kilkanaście postępowań przeciwko Zenonowi Jażdżewskiemu. Większość zawiadomień nam umarzano. Ale po naszej interwencji wiele gmin zerwało z nim współpracę. Policja i prokuratura w Pile i w Trzciance też mają już nas dość. Napsułyśmy krwi nawet prezydentowi. Więc się nie dziwię, że jak trafiła się okazja, to postanowiono nam dowalić.

Pseuduchy i handlerzy

– Kiedy siedem lat temu przeniosłam się do Piły, obiecałam sobie: żadnych kotów! Byłam już zmęczona pomaganiem bezdomnym zwierzakom – opowiada Małgorzata Kuberka, inspektorka fundacji Mondo Cane. – Ale po dwóch miesiącach znalazłam pierwszą biedę, wyadoptowałam ją, potem drugą i trzecią... W pewnym momencie było tu u mnie 30 kotów i zrobił się kołchoz. Wynajęliśmy z mężem lokal w Pile i tak powstał nasz Szpitalik dla Kociąt. Poszłam na szkolenia i zostałam inspektorem, nauczyłam się, jak przeprowadzać interwencje. 25 marca przyszło zgłoszenie, zdjęcie zagłodzonego psa, wyżła weimarskiego, właściwie wyżlicy. Wyglądała jak szkielet. 27 marca zabrałam dziewczyny i pojechałyśmy. Wiedziałam tylko, że w tym miejscu znajduje się także hotelik dla zwierząt. Kiedy dotarłyśmy, pies leżał w klatce na zewnątrz, zwinięty w kulkę. Kości rzeczywiście miał na wierzchu. Zaraz pojawił się ojciec właścicielki hoteliku, jej samej nie było. Tłumaczył nam, że pies jest w kojcu na zewnątrz i nie ma wody ani jedzenia, dlatego że – cytuję – „cały czas sra”. Zadzwoniłyśmy po policję i po weterynarza. Psa trzeba było szybko hospitalizować. Ojciec właścicielki oprowadził nas po hoteliku, tam było w miarę czysto. Wtedy z pomieszczeń mieszkalnych, które wyglądały jak gospodarcze, usłyszeliśmy szczekanie. „To psy córki” – powiedział. Śmierdziało już przed drzwiami. W środku biegały razem psy różnych ras, głównie papillony i buldożki francuskie. Okazało się, że to hodowla. W życiu czegoś takiego nie widziałam. Jak policjanci z prewencji, którzy przyjechali pierwsi, dzwonili po dochodzeniówkę, to mówili im, żeby zabrali ochraniacze na obuwie, bo będą chodzić w gównie. Anna Solecka, lekarz weterynarz: – Chciałabym zaznaczyć, że nie jestem ani nie byłam lekarzem fundacji. Zostałam po prostu wezwana do interwencji. Miałam tylko zbadać wyżlicę weimarską. Na pierwszy rzut oka było widać, że jej życie jest zagrożone. Wyżły są szczupłe, ale ona miała każdą kość na wierzchu. Miała też ranę na ogonie, która zaczynała krwawić, rany na uszach. Podejrzewałam grzybicę. Właścicielka hoteliku mówiła potem, że Lala jest chora, ale nie chciała nam wydać papierów. Podała jedynie nazwisko lekarza, który ją leczy. Znałam go, więc zadzwoniłam. Zdziwił się, powiedział, że pies nigdy u niego nie był. Raz tylko widział go przez płot i spytał, czemu jest taka chuda, a ona odpowiedziała, że nie wie. Zasugerował więc badania, ale pies się nigdy u niego nie pojawił.

Patrzę na zdjęcia Lali, a właściwie Lalaland Imperium Star, z dnia interwencji, przypomina chodzący szkielet.

– Takie rzeczy często zdarzają się u pseuduchów – rzuca Anna Cierniak.

– U kogo?

– W pseudohodowlach. To dochodowy biznes. Dziś nie opłaca się hodować świń czy krów, tylko psy w tych samych oborach. Całe wioski się przekwalifikowują.

Są hodowle, które zarabiają 150-200 tysięcy rocznie. W tych fabrykach zwierząt odbiera się czasem po 170 psów. Za jednego szczeniaka bierze się co najmniej 1000 złotych. Bez wysiłku, szczepi się albo i nie. Umiera, to umiera. Koło Grodziska Wielkopolskiego rozbijałam kiedyś hodowlę, gdzie psy mieszkały w ziemiankach. Szczeniaki hurtowo sprzedawano do Niemiec: cocker spaniele, owczarki niemieckie, jamniki, shih tzu, buldożki. Właścicielka dostała osiem miesięcy w zawieszeniu. Ale wróciła do procederu, bo jakiś czas później inna organizacja znowu rozbijała tę hodowlę.

– A rodowody, dokumenty, książeczki zdrowia?

– Produkuje się lokalnie. Mieszkańcy wioski skrzykują się, zakładają „Stowarzyszenie Burka i Kocurka”, jak my to nazywamy, i już. Koło Gostynia jest zagłębie pseuduchów. Kiedyś na interwencji usłyszałyśmy: „Jak zabierzecie choć jednego psa, to żywe nie wyjedziecie”. We wsi było 173 hodowców.

I nagle widzę: 40 chłopa, twarze przewiązane szalikami, otoczyli nasze samochody. Zadzwoniłam po policję i dopiero pod eskortą odjechałyśmy. Więc takie rzeczy zdarzają się u pseuduchów. Ale żeby w hodowlach, które należą do Związku Kynologicznego?

– A ta w Pile należała?

Lekarz weterynarii Anna Solecka: – Tak. W środku szczeniaki i dorosłe psy biegały w odchodach. Miały kołtuny, sierść pozlepianą kałem. W kolejnym pomieszczeniu była salka, w której ludzie odbierali szczeniaki, czysta i wysprzątana. Ludzie później potwierdzili, że szczeniaki odbierali już wykąpane i nie widzieli, jak wygląda hodowla.

Anna Cierniak: – Ale właścicielka tej hodowli nie była właścicielką Lali, a także kilku innych psów.

– Nie rozumiem.

Aleksandra Śniecikowska: – To się nazywa handling. Kupuje się rasowego szczeniaka i oddaje do handlera, który go tresuje, wozi na konkursy i wystawy, co zwiększa jego wartość. Handler ma zrobić z psa czempiona. Spisuje się umowę, że na przykład szczenięta dzieli się pół na pół dla właściciela i handlera. Ta pani akurat jeździła po wystawach po krajach bałkańskich, bo tam łatwiej zdobyć medale. Jurorzy są mniej wymagający. Pakowała psy i robiła z nimi, jak to nazywała, maratony. Dzięki temu zwiększała się wartość zwierząt. Dla psów taka podróż to męczarnia.

Anna Cierniak: – Interwencja trwała do późna. W asyście policji zabrałyśmy w sumie 12 psów.

Naślę ci Animalsów

Według ustawy o ochronie zwierząt czasowego odbioru zwierzaka w trybie administracyjnym może dokonać policja, straż gminna lub organizacja społeczna, której statutowym celem jest ochrona zwierząt. I najczęściej robią to organizacje.

Małgorzata Kuberka: – Zgłoszenia do interwencji dostajemy telefonicznie albo na Messengera. Do interwencji potrzebujemy dowodów, zdjęć, nagrań, opinii kilku osób, że jest rażący stan zaniedbania.

Anna Cierniak: – Pamiętam każdego psa i każdą interwencję, ale niektóre wstrząsnęły mną szczególnie. Zgłoszenie na osiedle domków jednorodzinnych w Poznaniu. Weszliśmy z policją. Cztery psy, chude, z wystającymi kośćmi. Suczka musiała niedawno rodzić. Zapytałam, gdzie są szczeniaki. Facet powiedział: „Żona zabija, bo ja jestem zbyt wrażliwy”. Topiła je w wannie, w tej samej, w której kąpała się sama i w której kąpała dzieci. Jak się nie dawały utopić, to wrzucała do dołu w szklarni i zakopywała, dobijając łopatą. I tak od kilku lat, chociaż uśpienie ślepego miotu, czyli niewidomych jeszcze szczeniąt, co jest w Polsce legalne, kosztuje 10 złotych.

Aleksandra Śniecikowska: – Podczas interwencji mamy prawo zabrać psa, nawet jak nie ma wody w misce.

Kuberka: – Na czas postępowania zwierzaki trafiają do fundacji i są leczone. Po decyzji sądu wydajemy je do adopcji.

– A kto płaci za leczenie?

Cierniak: – Ustawa pozwala na obciążenie kosztami transportu, leczenia i pobytu opiekuna zwierzęcia. Ale ja rzadko występuję do gminy, bo to trwa za długo, rekord to osiem lat. Urzędy niechętnie płacą. A pieniądze są potrzebne natychmiast, bo zwierzę trzeba leczyć od razu. Organizujemy więc zbiórki. Tak działa 99 procent organizacji – opowiada

Odbiór zwierząt budzi duże kontrowersje. Bywa, że organizacje przekraczają swoje uprawnienia. Nie oddają zwierząt, choć sąd im nakazał. Odbierają psy starszej pani, „bo były za grube”. W ostatnich miesiącach głośno było o kilku takich sprawach. Anna Cierniak tłumaczy to tym, że w parlamencie trwa właśnie walka o nowelizację ustawy o ochronie zwierząt.

– My chcemy likwidacji ferm zwierząt na futra, a wiadomo, że jest to przeciwko wielomilionowym biznesom. Lobby działa. Stąd ataki na organizacje prozwierzęce – mówi Cierniak. – Czy dochodzi do pomyłek i błędów? Błąd każdemu może się zdarzyć.

Kuberka:

– Czasem zdarzają się fałszywe alarmy. „Naślę ci Animalsów, bo cię nie lubię”. Sąsiadowi przeszkadza, że pies za głośno szczeka, więc nakłamie, że jest głodzony.

Cierniak: – No i czasem może być tak, że pies jest chory i jego wygląd wynika ze stanu zdrowia, ale właściciele dbają o niego, pies jest pod opieką lekarza.

Ratunek albo kradzież

Anna Cierniak: – Pseudohodowcy zawsze po interwencji zgłaszają na nas zawiadomienie o kradzieży, choć w interwencji uczestniczy policja. Pani hodowczyni Lali też zgłosiła.

Małgorzata Kuberka: – Jeśli prokuratura twierdzi, że ukradłyśmy te zwierzaki, to zrobiłyśmy to z policją. Pomagali nam zabierać klatki. Przesłuchiwano mnie w tej sprawie pięć godzin.

Cierniak: – Mnie siedem. Do toalety mogłam pójść raz, pod obstawą policji. Zażądano ode mnie adresów domów tymczasowych psiaków. Usłyszałam, że jeśli nie powiem, zostanę zatrzymana na 48 godzin i będę miała przeszukanie w domu. W końcu podałam.

Aleksandra Śniecikowska: – Po północy dane domów tymczasowych pojawiły się już na Facebooku. W jaki sposób wypłynęły? O szóstej rano zaczęły się wejścia do domów tymczasowych. Przeszukano też mieszkanie Ani Cierniak. Sześć radiowozów pojechało do Poznania odbierać zwierzęta. Pojechał wydział dochodzeniowy, ten sam, który pomagał nam w interwencji. Razem z nimi pojechała właścicielka hodowli. Lalę ciągnęła do samochodu, choć ta nie chciała iść.

Cierniak: – Jeden z policjantów powiedział mi, że jesteśmy jak złodzieje samochodów, kradniemy psy, przebijamy numery i sprzedajemy.

Śniecikowska: – Prezydent złożył na nas zawiadomienie o podejrzeniu kradzieży. Po co prezydent składa zawiadomienie, że jakiejś prywatnej pani ukradli psy?

Weterynarz Solecka: – W gabinecie zrobiliśmy Lali badania. Z posiewu wyrósł grzyb. W krwi, wysłanej do laboratorium wewnętrznego, wyszła niedokrwistość nieregeneratywna, która powstaje wskutek zagłodzenia. Pies był odwodniony. Badania wysłaliśmy policji. Dwa razy. Nie zostały załączone do akt. Policja twierdzi, że pies nie został przez nas przebadany.

Śniecikowska: – Możemy niby się poskarżyć na działania policji czy prokuratora, ale w Pile to jak kopanie się z koniem. Mężem prokurator rejonowej jest szef sądu rejonowego. Czyli skarżylibyśmy się na żonę mężowi. Brat prezesa sądu pełni z kolei funkcje radcy prawnego w urzędzie miasta i radcy prawnego urzędu skarbowego oraz spółek miejskich, także tej, która prowadzi schronisko. Kiedy zaczęliśmy to wszystko nagłaśniać, szefowa prokuratury została przeniesiona, do Trzcianki. Lokalni dziennikarze, którzy piszą o prezydencie, przegrywają w pilskim sądzie, dopiero apelacja w Poznaniu pomaga. W naszym mieście słyszymy: „Przecież wszystko jest w porządku”.

Kto zechce przejąć interes

Próbowałem się spotkać z Zenonem Jażdżewskim. Pojechałem do Trzcianki, gdzie odesłali mnie do schroniska w Jędrzejewie. „Szefa nie ma”, usłyszałem pośród szczekania. Żeby wejść, powinienem umówić się wcześniej, zresztą dziś „już za późno”.

Na płocie wisiał napis „Nie ma złych zwierząt, bywają źli ludzie”.

Potem telefonowałem. Pracownicy w Trzciance i Jędrzejewie obiecali przekazać szefowi mój numer. Raz pracownik powiedział, że szef jest i już po niego idzie, ale jak wrócił, okazało się, że tylko mu się przywidziało. Jażdżewski nie oddzwonił.

Wysłałem mail do Vet Zoo Serwis, w którym zadałem pytania między innymi o sprawozdania finansowe fundacji, o zabiegi bez znieczulenia, o pochodzenie karmy, liczbę zwierząt i adopcji. Pytania wysłałem także na facebookową stronę firmy. Bez odpowiedzi. Zenon Jażdżewski rzadko wypowiada się w mediach. Jeśli już, raczej w zaprzyjaźnionych tytułach lokalnych. Dziennikarzowi „Tygodnika Pilskiego”, który na zaproszenie Zenona Jażdżewskiego był w jego schronisku w Jędrzejewie („Okazało się czyste i zadbane, a psy przebywające w kojcach nie wyglądały na chore czy wychudzone”), mówił, że ataki na niego to „zorganizowana akcja”

Innym razem komentował słowa krytyki: „Schronisko to nie hotel i centrum spa, ale miejsce, w którym docelowo tylko na jakiś czas mają znaleźć schronienie bezdomne zwierzęta”.

O weterynarzu w schronisku: „Nie stać mnie”.

O psach zwożonych z różnych gmin: „Przy ilości 500 psów myślę, że zdarzają się takie przypadki. Jest to jednak margines”.

O adopcjach: „Staramy się, by psy poszły. Koszty sterylizacji, szczepień staramy się wliczać w koszty firmy. (...) U nas psa można dostać za symboliczną złotówkę”.

O zabraniu psów ze staruszkowa: „Teraz psy, które nie mają szans na adopcję, czyli bardzo stare i schorowane, będą usypiane. Tamte z racji wieku miały niedowłady kończyn i zmiany skórne, ale nie miały źle w schronisku”.

O kontrolach (podczas konferencji prasowej): „Kontrolowani jesteśmy przez cały czas. Niedawno mieliśmy kontrolę prowadzoną przez Powiatowego Lekarza Weterynarii, jego zastępcę, inspektora Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami z Poznania oraz dwóch osób towarzyszących. Przez trzy godziny sprawdzali schronisko i mieli tylko dwie uwagi. Pierwsza, że nowo przyjęte zwierzęta nie mają na bieżąco prowadzonej dokumentacji, ale fizycznie one są, a druga uwaga, że jest mało pułapek na szczury”.

O finansach schroniska: „Mam już 68 lat i jest mi to niepotrzebne. Pytanie tylko: czy ktoś zechce przejąć ode mnie ten złoty interes ?”.

Chciałem również odwiedzić hodowlę, z której zostały zabrane psy podczas interwencji. Znalazłem stronę internetową hodowli – na zdjęciach psy bawią się w trawie. Właścicielka powiedziała, że akurat nie ma jej w mieście. Umówiliśmy się na rozmowę telefoniczną. Psy z hodowli, powiedziała, miały wartość 70 tysięcy złotych. Mieszkały w dobrych warunkach, była jedna kupa, którą inspektorki rozdeptały po całym pomieszczeniu. Grzybica? Wszędzie się zdarza. Lala nie była głodzona, chorowała na niewydolność tarczycy. W kojcu przebywała tylko przez chwilę (nie chciała jednak podać nazwiska ani kontaktu do weterynarza, który się nią zajmował). Co się dzieje dziś z Lalą?

– Przekazałam ją właścicielce, ale ona nie ma warunków, więc znalazła jej inny dom.

– Czy na hodowli cudzych psów i zwiększaniu ich wartości można zarobić?

– Robię to z pasji, nie dla pieniędzy. Interwencja zniszczyła mi życie. Nie działa mój hotel dla zwierząt. Zaczęłam dostawać groźby – powiedziała.

Postępowanie w sprawie 11 psów z hodowli zostało umorzone. Akt oskarżenia został postawiony właścicielce w sprawie Lali. Inspektorki fundacji Mondo Cane mimo nakazu nie chcą powiedzieć, gdzie są pozostałe dwa psy z hodowli. Mówią, że chodzi o ich zdrowie.

Chciałem porozmawiać z prezydentem Piły Piotrem Głowskim. Pytania wysyła się do prezydenta przez rzeczniczkę Dorotę Semenov.

Pani rzecznik przyznaje, że „Prezydent Miasta Piły skierował do Prokuratury Rejonowej w Pile zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracowników Fundacji na rzecz Ochrony Praw Zwierząt MONDO CANE (…) o możliwości kradzieży 11 psów (…)”.

„Tak w tej sprawie, jak i w każdej innej Prezydent Miasta Piły zachowuje pełen obiektywizm. Prezydent Miasta jako funkcjonariusz publiczny zobowiązany jest ustawowo do każdorazowego powiadamiania organów ścigania w przypadku każdorazowego uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa”.

Jeśli chodzi o 2-milionowe odszkodowanie: czy rozważane było rozwiązanie umowy z Jażdżewskim bez odszkodowania, z powodu naruszenia warunków?

„Gmina Piła nie zlecała opinii prawnych w tym zakresie”.

Inspektorki Mondo Cane przypominają, że choć schronisko w Pile jest miejskie, Zenon Jażdżewski dalej na nim zarabia – oprócz odszkodowania Jażdżewski dostał od miasta 1,3 hektara terenu schroniska, ze spalarnią i cmentarzem dla zwierząt. Czynsz to 662 złote.

Twierdzą, że ostatnio policja przestała dopuszczać ich w Pile do jakichkolwiek interwencji. Aleksandra Śniecikowska dostała ostatnio zgłoszenie, że na terenie złomowiska leży nieruchomo pies. Złomowisko było zamknięte, więc zadzwoniła po patrol. Policja odmówiła jednak wejścia na teren. Mają takie prawo. Właściciel złomowiska odciągnął psa za nogi po betonie, z dala od ich wzroku.


Dodaj Komentarz

Walidacja: słowo na dziś :platformersi
10:09 dziś
Eddd

daj pan spokoj

Czekanie na decyzję
10:05 dziś
Wiesław

taka specyfika mieszkańców tamtej ulicy, od zawsze...

Czekanie na decyzję
09:35 dziś
Marko

Ale na co Pan czekasz. Jak i tak jeździsz Pan przez...

Czekanie na decyzję
09:06 dziś
SZARA EMINECJA

A ZŁOŚLIWOŚĆ MIESZKANCÓW NIE ZNA JUŻ GRANIC...

Czekanie na decyzję
08:43 dziś
Ble

Żal tej rodzinny, czy tam człowieka. Nie potrafi...

Dni Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej
08:30 dziś
Mieszkaniec

Ale ta droga jest za wąska na ruch w dwie strony

Czekanie na decyzję
08:21 dziś
Wojtek

Ale mu Pan powiedział

Minął weekend - 7 mandatów za prędkość
Dziś: 21Wczoraj: 33więcej 64448
00:54
Kinoman

Zastanawiając się dlaczego w kinie zapowiadane są w...

Kino pasłęckie
00:54
Kinoman

Zastanawiając się dlaczego w kinie zapowiadane są w...

Kino pasłęckie
15:17
None

Kto wymyślił bieg w środku tygodnia i zamknięcie...

3 mila Pasłęk
15:17
None

Kto wymyślił bieg w środku tygodnia i zamknięcie...

3 mila Pasłęk
22:15
Konfederacja

Wydarzenie Konfederacja i Sławomira Mentzena Plac...

Spotkanie z liderami Konfederacji w Elblągu
22:15
Konfederacja

Wydarzenie Konfederacja i Sławomira Mentzena Plac...

Spotkanie z liderami Konfederacji w Elblągu
07:18
XYZ

Wszystko wszystkim , ciekawe kiedy w końcu drogi...

Drogi
Pogoda

Pasłęk, Wtorek 16 lipca

28°
wiart: 8.45 m/s wilgotność 53% ciśnienie 1013 hPa zachmurzenie 53% opady deszczu 1 mm
Wschód: 04:29
Zachód: 21:04

ŚR

18° - 32°

CZW

18° - 26°

PT

15° - 23°

SOB

13° - 23°

NIEDZ

13° - 25°

PON

14° - 29°

Aktualności forum